To chyba wtedy kiedy te oczy bez powodu napełniły się łzami niosąc za sobą potok rozpaczy.
To chyba wtedy kiedy niebo było czerwone od krwi, a krople-jak łzy spadały ciężko, niosąc z sobą nieprzyjemny dreszcz strachu.
To tej nocy ostatni raz otuliłeś mnie silnymi ramionami, skutecznie odgrodziłeś od niepokoju, ale on teraz jest za mną, depcze po piętach, czuję jego oddech za plecami i przyspieszam kroku.
To tej nocy ostatni raz otuliłeś mnie silnymi ramionami, skutecznie odgrodziłeś od niepokoju, ale on teraz jest za mną, depcze po piętach, czuję jego oddech za plecami i przyspieszam kroku.
Przed nim nie ucieknę!
Bo Ciebie już nie ma!
Jesteś wiatrem, więc czego mogłam się spodziewać?
Że Cię złapię, przytrzymam mocno i na zawsze przy mnie zostaniesz?
Tylko czemu to tak boli?
Każdy oddech z trudem łapanego powietrza.
Dlaczego krztuszę się własną rozpaczą?
Dlaczego w oczach błyszczą łzy?
Bo Cię kocham.
A Ty jesteś wolny.
Wychylam się.
Chcę poczuć wiatr we włosach,
wiatr na twarzy , delikatnie muska policzki osuszając je od łez.
To Ty nie pozwalasz mi płakać, dłońmi ocierając łzy.
Szepczesz na ucho ,,wszystko będzie dobrze"
i chociaż wiem, że łgasz, to kłamstwo słodko zatapia się w pamięci.
Bądź ze mną choćby w snach.
Kochaj mnie choćby to była tylko gra.
A każdy podmuch wiatru będę traktować jak symbol miłości...
bo Ciebie już nie ma.