Zostanę czarną plamą.
Dla Ciebie.
Będe tą kroplą co czasem spływa po policzku, nie wiedzieć czemu.
Bo przecież mnie tak naprawde nie ma!
Już nie od powiesz gdy zawołam z rozpaczą.
Już nie przytulisz gdy zaniosę się płaczem.
Bo czarne plamy nie płaczą, one trwają w pod świadomości.
Wyprute z tożsamości - bezimienne.
Nic nie znaczące, lecz ciągle czujące - każde serca bicie.
Bo tego się nie zapomina.
Chociaż dla Ciebie, mnie dawno już nie ma.