niedziela, 23 listopada 2008

Ciąg dalszy - Otwórz Oczy

Część pierwsza notkę niżej

Wybiegła z domu niezauważona, matka znowu wyszła gdzieś z Leną.
Biegła przed siebie, zatrzymując się w parku by pomyśleć... nie wiedziała co ma robić.
Do domu nie miała po co wracać na pewno już ktoś zauważył, że zginęła biżuteria.
Pierwszą myślą był dworzec, szła wolno krok za krokiem coraz bardziej spanikowana nie wiedząc co ma robić. Wsiadła do pierwszego lepszego pociągu.
-Hel, hmm... brzmi dobrze - szepnęła już bez paniki w głosie.
Pociąg ruszał właśnie z lekkim stukotem gdy usiadła na swoim miejscu, naprzeciwko przystojnego blondyna który właśnie przesłał jej czarujący uśmiech.
Hel to dobry wybór - pomyślała ze śmiechem.
-Jestem Ida
-Paweł - powiedział nieznajomy.
W późniejszych latach rzadko wspominała ten dzień, próbując wymazać go z pamięci.
O swojej rodzinie w Warszawie nieudolnie próbowała zapomnieć.
Skupiała się na nowym życiu z Pawłem i ich nienarodzonym maleństwie, parzyła na rosnący z każdym dniem brzuch, gładząc go i przysięgając, że nigdy nie będzie taką matką jak jej własna.
Na to wspomnienie poczuła niemiłe ukłucie w sercu, nie widziała jej już 7 lat.
Aż do porodu nie mogła opędzić się od obsesyjnego myślenia o matce.
Kiedy Oscar przyszedł na świat, w odruchu serc nie mogąc się powstrzymać wybrała jej numer.
-Tak, słucham - usłyszała znajomy głos w słuchawce, nie wiedziała co powiedzieć, zapanowała cisza.
-To ja Ida
Usłyszała w słuchawce szloch.
-Tak? - matka mówiła dziwnie stłumionym głosem.
-Chciałabym z Tobą porozmawiać. Jutro będę w Warszawie o 20.00 pod Złotymi Tarasami.
Podążając za mężem z synkiem na rękach zastanawiała się po co w ogóle to robi.
Było za późno na zastanawianie się.
Z zamyślenia wyrwał ją głos Pawła, dalej stała na pasach.
Zobaczyła matkę, po policzku spłynęła jej pierwsza łza i kolejna, jak zahipnotyzowana ruszyła do przodu.
Nie poczuła nawet bólu tylko, że odleciała parę metrów dalej.
Zobaczyła nad sobą twarze najważniejszych ludzi w jej życiu.
Oddała by cały czas jaki jej został tylko po to żeby móc tak na nich patrzeć, żeby na zawsze zachować ich w pamięci.
-Przepraszam...
A potem
drgnęła lekko i znieruchomiała a jej oczy były już tylko wielkimi szklistymi kulami pocentkowanymi odbiciem gwiazd które przestała widzieć.