Zostanę czarną plamą.
Dla Ciebie.
Będe tą kroplą co czasem spływa po policzku, nie wiedzieć czemu.
Bo przecież mnie tak naprawde nie ma!
Już nie od powiesz gdy zawołam z rozpaczą.
Już nie przytulisz gdy zaniosę się płaczem.
Bo czarne plamy nie płaczą, one trwają w pod świadomości.
Wyprute z tożsamości - bezimienne.
Nic nie znaczące, lecz ciągle czujące - każde serca bicie.
Bo tego się nie zapomina.
Chociaż dla Ciebie, mnie dawno już nie ma.
piątek, 25 września 2009
wtorek, 1 września 2009
Ostatni
Zasypiam,
znikam...
w błędach własnej pod świadomości.
Nie dokończone wiersze, rozsypane...
ostatnim gestem rąk.
Splamione łzami śmierci,
co z opuszczoną głową patrzy jak kolejne
istnienie do piekieł wchodzi - na zawsze.
Krzyczę! Głosem co z gardła wydobyć się nie może,
a więc milczę...
znikam...
w błędach własnej pod świadomości.
Nie dokończone wiersze, rozsypane...
ostatnim gestem rąk.
Splamione łzami śmierci,
co z opuszczoną głową patrzy jak kolejne
istnienie do piekieł wchodzi - na zawsze.
Krzyczę! Głosem co z gardła wydobyć się nie może,
a więc milczę...
Ile może być krzyku w milczeniu?
Ostatnie wyznania błądzące po głowie,
już ich nie wypowiem.
A tak chciałabym usłyszeć Cię jeszcze raz,
przed śmiercią z tabletki,
spojrzeć w bursztynowe oczy,
raz ostatni,
na zawsze.

Subskrybuj:
Posty (Atom)